Dla Zośki, Kwiatka, Olinka i Nat. Za wsparcie i inspiracje.
~Prongs
________________________________________________
Letnie promienie słoneczne
leniwie zajrzały przez okno kamienicy, padając na twarz pewnej rudowłosej dziewczyny . Jej piegi pojaśniały,
a lewa powieka podniosła się leniwie ku górze. Dziewczyna powoli otworzyła
drugie oko i podniosła się na łokciach. Spojrzała na zegarek 8.30, opadła na
poduszki i zakryła się kołdrą. Dzisiaj miała zacząć szósty rok nauki w
Hogwarcie. Już na początku lipca obiecała sobie, że szósta klasa będzie
najlepsza. Przez wakacje zaczęła się zmieniać, z brzydkiego kaczątka narodził
się piękny łabędź. Przez ostatnie pięć
lat nie dbała o swój wygląd, nie interesowała się jej typem figury, rozdwojonymi końcówkami czy
pryszczami. Nie wyściubiała nosa spoza książek i nie zabiegała o swoją wielką
miłość. Ale pod koniec piątej klasy zaczęło ją to przygnębiać, zbyt eleganckie
ubranie, starannie wypucowane okulary i włosy stale spięte w kucyka. Z pomocą
nadeszła ciocia Ginny, jej mama i Lily. Zaledwie w miesiąc odmieniły ją
całkowicie! Piękne rude loki swobodnie
opadały na plecy, soczewki zastąpiły okulary a eleganckie ciuchy zostały
przykryte toną lekkich ubrań podkreślających jej idealną figurę. Wygrzebała się spod kołdry i ostrożnie
wyjrzała zza drzwi. Nasłuchiwała jakichkolwiek odgłosów, świadczących o tym, że
jakiś domownik ma ochotę stoczyć bój o łazienkę. Wyszła cicho na korytarz nie
zauważając Hugona czającego się za drzwiami swojego pokoju. Gdy tylko Rose
ruszyła w stronę łazienki wybiegł i staranował ją, już prawie wbiegł do
łazienki gdy ręka siostry zacisnęła się na jego ramieniu i cisnęła nim o
ścianę.
- Rose! To jest nie fair! – wykrzykiwał
-Taki lajf młody – ziewnęła i zamknęła za sobą drzwi
łazienki
Zrzuciła z siebie pidżamę i weszła pod prysznic, strumień
letniej wody łagodnie spłukiwał jej ciało. Wyciągnęła głowę w kierunku
strumienia i stała tak pięć minut, aż dało się słyszeć donośne łupanie o drzwi
- WYŁAŹ ! –wykrzykiwali na przemian Hugo i Ron
Rudowłosa pospiesznie się umyła i wyszła z kabiny, zawiązała
z ręcznika turban na głowie i zaczęła się ubierać. Wciągnęła na siebie luźną zieloną
sukienkę przed kolano, z paskiem w talii. Musnęła szyję delikatnie
perfumami i dokończyła swoje poranne
rytuały, spakowała kosmetyczkę i zadowolona wyszła z łazienki. Ojciec i brat
łypali na nią spode łba, ciskając nienawistnymi spojrzeniami.
- No co? W końcu nasza Rosie jest kobietą – zaśmiała się
perliście Hermiona i ruszyła pomóc córce dopakować kufer.
Za dwadzieścia jedenasta Weasleyowie w towarzystwie Potterów wbiegli na peron 9 i
¾. Młodzież oddała swoje kufry
konduktorowi . Albus,Lily i James poszli przywitać się ze Scorpiusem i resztą
Ślizgonów. Potterowie i Malfoyowie
utrzymywali przyjacielskie stosunki a ich dzieci trzymały się razem. Al trafił do Slytherinu i to on namówił swoje
rodzeństwo do przyjaźni ze Śligonami.
Rose i Hugo już nauczyli się, że nie mogą nawet zaszczycić mieszkańców
Domu Węża spojrzeniem. Ich ojciec nienawidził całej rodziny Malfoyów a
szczególnie Dracona, który próbował zabrać mu Hermionę. Zresztą z wzajemnością.
Rodzeństwo zaczęło rozglądać się za swoimi przyjaciółmi , po paru minutach
pożegnali się z rodzicami i wsiedli w
dwóch grupach do różnych przedziałów. Express ruszył buchając białą parą z
komina, zostawiając machających rodziców daleko za sobą. Krajobrazy Anglii,
która powoli żegnała się z latem i witała jesień przemijały za oknem. W przedziale Gryfonów wszyscy patrzyli na Rose
ze zdziwieniem, rudowłosa plotkowała w najlepsze ze wszystkimi
-No co się tak patrzycie ? – spytała lekko zdziwiona
-Ty.. w sukience.. bez okularów.. w rozpuszczonych włosach ..
i.. BEZ KSIĄŻKI! – wykrzyknął zdziwiony Jake Wood
- Ruda, czy z Tobą wszystko w porządku ? –spytała Annie
Crevey, jej najlepsza przyjaciółka. Czarnowłosa od dawna próbowała przekonać
rudowłosą do zamiany i do chłopaka. Wesleyówna zaśmiała się, a po chwili nie
mogła przestać się śmiać a Hugo razem z nią
-Powiedzmy ,że miałam
kompleksy – wydusiła z siebie pomiędzy falami śmiechu i puściła oczko w stronę
przyjaciół którzy patrzyli na nią z niedowierzaniem . Nagle cały przedział
śmiał się aż do rozpuku. Zaczęli grać w eksplodującego durnia a następnie w
butelkę. Hugo zakręcił nią zręcznie a jej korek skierował się w stronę Rose
-Pytanie czy wyzwanie? – spytał podnosząc pytająco brew
-Wyzwanie
-Wyjdź na korytarz i pocałuj w usta pierwszego chłopaka
jakiego spotkasz – uśmiechnął się złośliwie Hugo, nikt nie wiedział, że w
przedziale obok Scorpius usłyszał dokładnie takie samo polecenie od Albusa
Blondyn i rudowłosa wyszli na korytarz, a za nimi wychyliły
się głowy ich przyjaciół. Na twarz młodego Malofya wpłynął uśmiech satysfakcji,
a Rose spanikowała. Ale wyzwanie to wyzwanie, a ten rok miał być epicki. Zamknęła oczy i podeszła do niego,
stanęła na palcach i wpiła mu się w usta. Chłopak przyciągnął ją do siebie i
odwzajemnił pocałunek. Po całym pociągu rozniosły się śmiechy i pogwizdywania a
po chwili prawie wszyscy Hogwartczycy obserwowali całującą się parę. Po upływie trzydziestu sekund oderwali się od
siebie z uśmiechem
- Nie wiem jak Ty Scor, ale ja bym się nigdy nie spodziewał,
że będziesz całował się z Rosie – wykrzyknęła Lily Potter zwijając się ze
śmiechu
- Ale.. TO JEST ROSE WEASLEY ?! –wykrzyknął zdziwiony. Nigdy
by nie przypuszczał, że będzie taką laską
-Cześć Malfoy – rzuciła mu krótko i zaczęła śmiać się razem z Lily. Albus podszedł do przyjaciela i poklepał go po plecach
-Cześć Malfoy – rzuciła mu krótko i zaczęła śmiać się razem z Lily. Albus podszedł do przyjaciela i poklepał go po plecach
-Niezła laska co? -
spytał i parsknął śmiechem
-Co jak co ale ona jest niezła – uśmiechnął się
-Hmm.. Jeśli będzie Twoją dziewczyną do 14 lutego prześpię
się z …
-Prześpisz się z najbrzydszą Puchonką, a co jeśli nie będzie
?
-To wtedy Ty to zrobisz – uniósł prowokacyjnie brew i
wyciągnął do niego rękę
-Stoi - potrząsnął
jego ręką i podszedł do Rudej obejmując ją ramieniem
-Dołączycie do nas ?
-Czemu nie.. Hugo, Annie,Jake chodźcie – krzyknęła w ich
stronę i weszła za Ślizgonem do przedziału. Jej przyjaciele poszli w jej ślady,
do końca podróży grali w butelkę. Przegapili nawet spotkanie prefektów, ale z
racji tego, że James, Rose, Al i Scor
byli prefektami naczelnymi nie przejmowali się zbytnio. Przez całą grę wszyscy
całowali się prawie ze wszystkimi, przytulali się, jedli najgorsze smaki
fasolek i wykonywali różne dziwne rzeczy. Nikt nie przypuszczał, że już pierwszego dnia wszystko tak się potoczy.
Gdy pociąg zajechał na stację w Hogsmade było już całkowicie ciemno, na wzgórzu majaczył w oddali kontur
rozświetlonego zamku
-Pirszoroczni do mnie ! – z oddali dochodził ich głos
Hagrida
Rose podbiegła do olbrzyma, przepychając się przez tłumy
przerażonych pierwszaków i przytuliła mocno olbrzyma
-Hoho, Rose aleś Ty wyrosła – zagwizdał
-Bo się zarumienię – zażartowała Rose i zaczęła rozglądać
się za swoją rodzinką.
Po chwili dostrzegła rudą czuprynę Lilki wyróżniającą się na
tle czarnych szat tłumu prującego do powozów.
Zwinnie prześlizgnęła się przez tłumy uczniów i dogoniła ją i chwyciła
pod ramię
-Rosie podrywacz wyrywacz ? – zachichotała potterówna
- Zamknij się – parsknęła śmiechem i potargała ją po włosach
Wpakowali się całą paczką do ostatniego odjeżdżającego
powozu. Po paru minutach wchodzili już do przedsionka Wielkiej Sali. Irytek jak
co roku wymyślał różne kawały, dzisiaj przeszedł samego siebie. Na każdego
wchodzącego, który nadepnął na fałszywą płytkę spływał syrop klonowy a zaraz za
nim pióra. Śmiechu było dużo, bo połowa
uczniów wyglądała jak wielkie brązowe
ptaki
-Irytek! IDIOTO! – nagle z Wielkiej Sali zaczęła się
wydzierać profesor Cooper, opiekunka Gryfonów. Była powszechnie lubiana wśród
uczniów, za swoje poczucie humoru i podejście do uczniów – Krwaaawy Baroonie !
– zaświergotała
Ze schodów nadleciał duch, Irytek wrzasnął i uciekł a Krwawy
Baron ruszył za nim w pogoń. Nauczycielka szybko zlikwidowała pułapkę Irytka i
wyczyściła prawie wszystkich uczniów. Dlaczego tylko prawie? Profesor Cooper nienawidziła Ślizgonów, więc Ci nadal zostali brązowymi ptakami. Gdy już cała
Wielka Sala zapełniła się, profesor McGonagall wprowadziła rząd
pierwszaków. Niektórzy patrzyli z zaciekawieniem na zaczarowany sufit, inni
trzymali się kurczowo ręki swoich partnerów w obawie przed hm.. każdego roku
Rose zastanawiała się czego oni się tak boją. Fakt może banda debili wlepiająca
w nich oczy i wytykająca palcami nie wygląda przyjaźnie ale.. Nie, nie było
żadnego wytłumaczenia. Ruda poczuła, jak
czyjeś spojrzenie wwierca się w jej plecy. Powoli odwróciła się w stronę stołu
Ślizgonów. Malfoy spojrzał jej głęboko w oczy i podniósł prowokacyjnie brew
posyłając jej arogancki uśmiech.
Odwróciła się do niego bokiem i podrapała po policzku środkowym palcem.
Zabawa zabawą ale ojciec urwał by jej głowę gdyby się do niego odezwała. Po przydzieleniu
pierwszaków, McGonagall wygłosiła swoje
coroczne przemówienie. Bla bla bla jedna owca,baran, krowa,Ikea eeee mak arena, a później na
stołach pojawiło się jedzenie. Hogwartczycy wprost rzucili się na nie, po
godzinie stoły zostały spustoszone. Najedzeni i zataczający się odprowadzili
pierwszaków do Wieży Gryffindoru i udali się do dormitoriów .
Zaprosiłaś mnie na swojego bloga, więc jestem. Nigdy nie ignoruję spamu.
OdpowiedzUsuńW spamie, ktory zostawiłaś zapowiadało się bardzo ciekawie, ale szczerze Ci powiem, że pierwszy rozdział trochę mnie rozczarował. Mało opisów, nie ma ich prawie wcale, a dialogi niby są tylko takie nijakie. Akcja dzieje się według mnie za szybko. W jednej chwili Rose jest na peronie i rozmawia z przyjaciółmi, a w drugiej już siedzi już w przedziale. W ogóle w domu u dziewczyny nie ma prawie żadnego opisu jej rodziców, czyli Rona i Hermiony. A powino być chociaż jak mieszkają i jak się do siebie odnoszą. Nie napisałaś nawet jak wyglądała przemiana Rose w dorosłą dziewczynę, że się tak wyrażę. Tylko powody i skutki, a to za mało.
Szczerze powiem, że błędów jest sporo, ale nie będe już, aż tak wredna, żeby je wymieniać :)
Nie chcę, żebyś się do mnie w jakikolwiek sposób zraziła, bo nie o to tu idzie. Opisałam Ci tylko to co warto poprawić i co się rzuca w oczy.
Wiem co sobie o mnie pomyślisz, czytając ten komentarz. Pewnie, że sama się nie znam, a się mądrze. Nie jest tak, chce Ci pomóc.
Ja też, kiedy zaczynałam dostawałam podobne komentarze, ale poprawiłam wszystko co mi w nich zarzucano i sama się dziwię, że mam tylu wspaniałych czytelników.
Warto by też było zamówić jakiś ładny szablon na tego bloga. Uwierz, mi, że wygląd dużo daje i przyciąga wzrok. Zachęca do opowiadania.
No cóż, to ja kończę swoją litanię :) Mam nadzieje, że nie ponieważ się na mnie za ten komentarz. Co do szablonu, to jeśli chcesz mogę polecić Ci kilka wspaniałych szabloniarni. Jeśli oczywiście zechcesz.
Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ^^
PS. Jeśli spamujesz ładnie by było, żebyś Ty też przeczytała choć jeden rozdział i zostawiła po sobie ślad. To taka mała uwaga, bo ludzie zazwyczaj nie interesują się opowiadaniami osób, ktore nie czytają ich blogów. Sama też tego nie robię, ale dla Ciebie uczyniłam wyjątek :)
Przepraszam za literówki, ale pisze ze słownikiem :)
UsuńBardzo Ci dziękuję za wskazanie błędów. Wiem, że opowiadanie nie jest za dobre i w następnej notce postaram się kierować Twoimi wytycznymi. Jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję :D
UsuńNaprawdę niezłe :)
OdpowiedzUsuńTrochę zniechęcająca jest ta nagła prowokacja i pewność siebie Rose, ale ogólnie to... naprawdę, całkiem niezłe :)
Zapraszam do mnie --> http://miedzy-stronami-ksiazki.blogspot.com/
Rachel